Relaksujący ogród i dom...: listopada 2012

niedziela, 25 listopada 2012

Prace w ogrodzie przed zimą

 
Rajskie jabłuszka - niezły zimowy posiłek dla ptaków
W każdym ogrodzie powinny znaleźć się resztki z jesiennych zbiorów. Jesień w tym roku jest bardzo łaskawa, ale zima pewnie przyjdzie i znowu narobi biedy skrzydlatym przyjaciołom. Sikorki coraz częściej goszczą w ogrodzie, jakby czuły rychłe mrozy i śnieżyce. Warto zrobić karmiki, gdzie ptaki, z radością będą wyskubywać ziarno a nam taki widok sprawi wiele przyjemności. Trzeba tylko pamiętać, że ptaki dokarmiamy tylko wtedy, kiedy śnieg utrudnia im dostęp do pokarmu, który one same najlepiej znajdują i który im nie szkodzi. Nasza rola polega tylko na tym, by wyświadczyć im pomoc w czasie ciężkiej zimy.
Na razie, póki co trwa cicha, ciepła i spokojna jesień. Od miesiąca nie kosimy na naszej działce trawy, więc odżyły w niej urocze stokrotki. Oto jedna z nich:

Jesienna stokrotka
Liście... Strasznie dużo liści. Nie usuwajmy jednak wszystkich... Niech trochę zostanie ich na pierzynkę dla pożytecznych jeży, których z roku na rok ubywa. Niektóre rośliny wodne (zwłaszcza trawy) wystają ponad taflę wody a o tej porze,  nie czarują nas swoim wyglądem. Jednak zostawmy ich część w spokoju, bo kiedy przyjdzie mróz, dzięki nim rybki zaczerpną nieco tlenu i przetrwają do wiosny.

Poniżej przedstawiam moje róże, które niestety zachowały się tylko na zdjęciach. Zbyt duże mrozy, słaba odporność na choroby i pewnie niewystarczająca pielęgnacja, nie pozwoliła im przetrwać.



Okopujemy ziemią wrażliwe na mróz rośliny (róże, Winogrona). Róże pnące powinno się okryć, ale nie jest to takie proste, zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z dużymi okazami. Żal po straconych okazach, odstrasza mnie przed kupnem następnych, ale z pewnością nie zawaham się, jeśli tylko uda mi się nabyć odpowiednią odmianę (tym razem, na pewno, będą to stare rodowodem gatunki, zdecydowanie odporniejsze na szkodniki, mróz i choroby).
Śledżmy na bieżąco prognozy pogody a przed nadejściem mrozów zabezpieczamy młode drzewka włókniną lub tradycyjnie słomą (Wybierajmy białą włókninę, gdyż ciemna kumuluje ciepło, co spowoduje zbyt duże wahania temperatur pomiędzy słonecznym dniem a mroźną nocą. Na pewno warto okryć włókniną hortensje, dzięki temu, w przyszłym roku obficie zakwitną. W przeciwnym razie, będziemy zmuszeni na wiosnę obciąć zmarznięte pędy aż przy ziemi a z nowo powstałych odrostów kwiatów nie będzie (pojawiają się dopiero w następnym sezonie, jeśli oczywiście zadbamy, by nie zmarzły). Można zaryzykować, tak jak ja w zeszłym roku. Liczyłam na łagodną zimę, tymczasem trzydziestostopniowe mrozy zniszczyły prawie wszystkie pędy. Nowo-posadzone okazy drzewek powinno się palikować, gdyż ich system korzeniowy, silnie osłabią zimowe wiatry. Nie jesteśmy w stanie owinąć sznurkiem wszystkich żywotników (tuje), by uchronić je przed ciężkim zlodowaciałym śniegiem. Możemy zapanować nad tym problemem, mając ich kilka sztuk, ale nie cały żywopłot. Jedyne wyjście to szybka reakcja, podczas śnieżycy. W ramach relaksu wychodzimy do ogrodu (wskazane zabrać ze sobą dzieci lub wnuki) i otrzepujemy żywotniki a także inne rośliny z nadmiaru pozornie niewinnego białego puchu. Podczas pochmurnych jesiennych dni możemy korygować rozrośnięte krzewy i drzewa (derenie, tawuły, pęcherznice, krzewuszki, berberysy, pięciorniki, winogrona)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Paproć, dracena i szeflera - salonowa oaza


Moja oaza
Kapryśna dracena, niekłopotliwa szeflera (choć idąc ku światłu, kładła się na podłodze, więc odwróciłam ją do ściany, by zechciała się wyprostować) i wdzięczna paproć - to moje salonowe trio. Paprocie hoduję od wielu lat i nie mam z nimi żadnych problemów. Normalne jest, że zimą odpoczywają, gubiąc sporo liści, które co tydzień trafiają do odkurzacza, ale warto troszkę się poświęcić. Gdy przyjdzie wiosna i w okna wpadnie więcej światła, rośliny odżywają, wypuszczając świeże, nasycone zielenią liście.
 Szeflera dobrze sobie radzi, o ile nie zaniedbamy podlewania, gdyż nawet zimą lubi wilgotną ziemię. Ogólnie Szeflera nie sprawia kłopotów, szybko rośnie a jej piękne liście są bardzo dekoracyjne. Nie rozmnażałam jej jeszcze, ale ponoć łatwo ukorzeniają się jej sadzonki.
Dracena od kilku miesięcy grymasi. Najprawdopodobniej przelałam ja wodą a ona nienawidzi jej nadmiaru, zwłaszcza, gdy ta dusi ją, stojąc na podstawce. Staram się podlewać ją według zaleceń - częściej latem a w okresie jesienno-zimowym, tylko raz na tydzień. Na razie jej kondycja nie budzi mojego zadowolenia, ale mam nadzieję, że w końcu przestanie się boczyć i zostanie na dłużej. 

piątek, 16 listopada 2012

Fiołek afrykański - żywy bukiecik

Dom bez kwiatów jest po prostu sztuczny, zwłaszcza tam, gdzie przez kilka miesięcy trwa nieciekawa pogoda. Tęsknota za kolorami, żywą zielenią, światłem może pobudzić nas do hodowania roślinek lub, co gorsza zniechęcić do wszystkiego. Brońmy się przed stresującymi czynnikami i róbmy coś ciekawego, co sprawi nam przyjemność.
Kiedy spoglądam na fiołki afrykańskie (Saintpaulia ionatha), robi mi się lżej na duszy. Niedługo jesień się skończy a one kwitną i kwitną... Wspaniałe...


Fiołek afrykański - pielęgnacja i rozmnażanie

Fiołek afrykański, nazywany także Sępolią, nie nastręcza żadnych kłopotów. Jedynie, co trzeba pamiętać to podlewać go średnio, co drugi dzień (najlepiej do podstawka), by ziemia zachowywała wilgotność. Jeśli zaobserwujemy, że woda nie znika z podstawki, należy ją bezzwłocznie wylać. To znak, że przelaliśmy roślinę, co grozi gniciem korzeni i padnięciem roślinki. Nigdy nie lejmy wody na liście, nienawidzą tego. Jeśli już podlewamy od góry to wybieramy takie miejsce, gdzie jest wolny dostęp do ziemi. Pamiętajmy także o usuwaniu brzydkich liści i przekwitniętych kwiatów, co sprawi, że fiołek afrykański, odwdzięczy się nam długim kwitnieniem. Dojrzałą roślinkę nawozimy raz na trzy tygodnie nawozem dla fiołków lub uniwersalnym dla doniczkowych.  
Rozmnażanie fiołka afrykańskiego jest bardzo proste. Można długo rosnący egzemplarz podzielić na rozetki i posadzić do osobnych doniczek z odpowiednio żyzną ziemią. Bywa, że jesteśmy u kogoś, kto ma ciekawą odmianę fiołka, więc poprośmy o dwa trzy ładne liście. Owińcie je w wilgotny papier toaletowy i schowajcie do folii, byle nie na długo. Po powrocie do domu, umieszczamy liście w słoiczku z wodą. Ten sposób opiszę w poście w okresie wiosny. W tej metodzie musimy pilnować, by woda nie wyparowała. Można zafoliować wlot z wodą i zrobić otwory, przez które przejdą łodyżki fiołka, co zapobiegnie wyparowywaniu wody. Po kilku tygodniach zaobserwujemy korzenie a to znak, że można młodą sadzonkę umieścić w doniczce z ziemią, której wilgotność trzeba codziennie mieć pod kontrolą. Tuż pod parapetami grzeją pełną parą kaloryfery a to wzmaga apetyt roślin na wodę.
Powodzenia w uprawie!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Berberysy - piękne przez cały rok


Berberys jesienią


Berberysy to urzekające krzewy i choć skrywają ostre ciernie, wprowadzają do ogrodów piękne kolory. Nie może zabraknąć odmiany, która jesienią przebarwia swe liście na intensywny czerwony kolor a przed zimą, kiedy te opadną, nasze oczy cieszą w tym samym kolorze, błyszczące koraliki. Gdyby były trwalsze, można by się pokusić i zrobić z nich urocze ozdoby – kolie lub kolczyki. Mistrzowie florystyki, wiedzą doskonale, jak stworzyć z nich niesamowite bukiety na święta Bożego Narodzenia, by złagodzić jesienną melancholię.

Owoce berberysu, nazywane słusznie polską cytryną,  zasobne w  witaminę C, A,  podnoszą odporność i obniżają gorączkę. Cała roślina - kora i korzenie, zawierają mnóstwo garbników i cennych substancji, jak alkaloid berberyna, który skutecznie hamuje rozwój komórek rakowych. Jednak dobrze skonsultować ich dawkowanie, gdyż w nadmiarze, mogą okazać się szkodliwe.

Berberysy łatwo rozmnożyć poprzez wysiew nasion (często wysiewają się same) lub sadzonkowanie (w lipcu tniemy 30 centymetrowe sadzonki, obrywając dolne ciernie i umieszczamy w wilgotnej mieszaninie piasku i torfu, nakrywając roślinę uciętą butelką plastikową)